Wstałam dosyć wcześnie rano, jak zwykle zbiegłam szybko na dół wołając rodziców, jednak to co ujrzałam po zejściu na dolne piętro na zawsze zmieniło moje życie. Zmasakrowane zwłoki całej mojej rodziny na ziemi, potłuczone talerze i kilka kartek urodzinowych które najwyraźniej miały być dla mnie, na dodatek na ciałami stała zgarbiona blada postać która po kilku sekundach patrzenia się na mnie z głupim uśmiechem zaczęła biec z zamiarem zabicia mnie jak najszybciej się da. Rozpłakałam się, jednak doskonale wiedziałam, że się nie poddam, próbowałam uciec jednak on zawsze mnie dogania, w końcu przejechał nożem wzdłuż mojego policzka, krzyknęłam z bólu a rana uformowała się w serce. Poczułam jak otacza mnie czarna mgła, nie mogłam nic zrobić, widziałam tego człowieka, płakał jednocześnie krzycząc, mordował ludzi a ja nie wiedziałam co się dzieje, słyszałam tylko słowa "Walczę tylko dla siebie i kocham tylko siebie", zrozumiałam, że widzę jego uczucia, osoby które kochał jednak zabijał bo myślał, że tak im pomaga. Obudziłam się, na ziemi leżał ten sam mężczyzna, przebity cienistym mieczem, byłam cała w krwi, straciłam nad sobą panowanie, szybko wybiegłam z domu nie oglądając się za siebie. Po dwóch godzinach biegu zatrzymałam się i usiadłam pod drzewem, rana znikła a ja płakałam z bezradności i bólu. W pewnym momencie otarłam oczy, ktoś mnie obserwował i to najwyraźniej od dawna.
<Hao? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz