piątek, 27 lutego 2015

Od Ame c.d hisrorii Hao

- Ame...- powiedziałam cicho. Spojrzałam kątem oka na Hao, ale ten się uśmiechał. Podałam rękę Harumi.
- A więc... chcesz dołączyć do klanu Zmierzchu? - spytała. Ponownie spojrzałam na chłopaka. To było raczej instynktowne, bo trochę się do niego przywiązałam i miałam wrażenie, że na nim się nie zawiodę.
- Nie patrz tak na mnie. -zaśmiał się, a ja odwróciłam głowę. Potrząsnęłam głową na tak.
- A może coś powiesz? - powiedziała Harumi z uśmiechem. Chciałam coś powiedzieć, ale się stresowałam. Z Hao czułam się trochę luźniej, ale to za pewne przez jego wesołe zachowanie.
- Chcę dołączyć do klanu Zmierzchu. Mogę? - spytałam. Zerknęłam na Harumi. Miałam ochotę dla pewności jeszcze raz spojrzeć na Hao, ale się powstrzymałam, bo wiedziałam, że to dziwne.
- Jasne.- powiedziała. Ucieszyłam się, a cały stres znikł. Tak naprawdę miałam ochotę się gdzieś położyć i po prostu leżeć. 
-Dziękuję.- mruknęłam.
Hao?Harumi? 

czwartek, 26 lutego 2015

Od Kiry c. D historii Rin'a

Wstałam wcześnie, nadal byłam roztrzęsiona po wizycie mordercy w moim własnym, a raczej byłym domu. Całe domostwo spowiła cisza, więc uznałam, że nikogo nie ma. Przeciągnęłam się by po chwili wrócić do postaci człowieka, pierwszy raz spała jako wilk. Tak czy siak wstałam z łóżka i narzuciłam na siebie koszulę, w końcu w samym biustonoszu i majtkach nie wyjdę, nawet jak nikogo nie ma w całym budynku. Dosyć szybkim krokiem przedostałam się do drzwi by je otworzyć, cichy skrzyp zaatakował moje uszy a ból przeszył całe moje ciało. Leżałam na ziemi, a obok mnie jakiś chłopak, najwyraźniej przywaliłam mu drzwiami a potem potknęłam się o niego wychodząc, wracając do tematu po prostu leżeliśmy na ziemi. Cóż, twarz bolała mnie tak bardzo, że nawet nie myślałam o tym, że jestem praktycznie naga, w końcu koszula i majtki to nie tak dużo ? Powoli podniosłam się z ziemi, chłopak zaczął narzekać. Spuściłam wzrok przygryzając dolną wargę, cisza była niezręczna.
-Jak ci na imię ?- przybysz który nadal leżał na ziemi postanowił jako pierwszy zaszczycić mnie pytaniem które było dosyć oczywiste, w końcu to ich pierwsza rozmowa.
-Kira...ale większość osób nazywa mnie Strachem na Wróble.-powiedziałam cicho, wrona było obraźliwym stwierdzeniem dotyczącym jej długich nóg, których zwyczajnie jej dawne "koleżanki" zazdrościły. Chłopak najwyraźniej wyłapał, że określenie "Strach na Wróble" niezbyt mi się podoba.
-Rin.-mruknął podnosząc się powoli z ziemi, kropelka krwi uderzyła o podłogę, okropna rana w kształcie serca pojawiła się na bladym policzku dziewczyny.
-Nic ci nie jest ?-zapytał patrząc na szkarłatną posokę która spływała po moim policzku.
-Nie.-mruknęłam cicho, chciałam zajrzeć w jego serce jednak bałam się mu o tym powiedzieć, właściwie mało mnie obchodziły jego uczucia, jednak od kiedy spotkałam mordercę(to właśnie wtedy nauczyłam się zaglądać w serca stworzeń) byłam o wiele bardziej ostrożna.Znalazłam się w takim samym miejscu jak u mordercy, tylko tutaj palił się niebieski płomień który czasami delikatnie mnie parzył, prócz tego ujrzałam...

<Rin? Zdecyduj co jeszcze ujrzała w jego sercu. >

środa, 25 lutego 2015

Od Call

Zastanawiałam się czym pojechać do miasta. Konną czy też samochodem lub motorem? Westchnęłam niezdecydowana i złapałam za kluczyki. Nałożyłam czarną motocyklową kurtkę i wyszłam na podwórko. Słońce wyszło zza choryzontu, a ja omijałam suche, zamarznięte liście. Wkroczyłam do gararzu i usiadłam na swoim pojeździe. Nałorzyłam kask.Uśmiechnęłam się,wkładając kluczyk do stacyjki.
Orzył i ruszyłam w trasę. Wyprzedzyłam już trzeci samochód z rzędu. Szybko dotarłam do miasta. Miałam zamiar tylko kupić jedzenie i odebrać fałszywy dowód osobisty. Tak też zrobiłam. Podjechałam do małej knajpy gdzie czekał mój drogi przyjaciel boi się mnie jak ognia. Zapłaciłam za przysługę i pojechałam do sklepu. Wyciągnęłam długą listę z napisem "Co kupić?" i przeszukiwałam sklepowe półki w poszukiwaniu produktów. Nie zauważyłam, że ktoś podrzedł do mnie z tyłu. Tym kimś był...
Ktoś? Coś? xD

Od Rin'a

   Słońce już dawno rozjaśniło niebo starając się przebić przez rolete mojego okna. Nie chciało mi się wstać, choć zegar już dawno wybił dwunastą. Nie miałem co robić, bo żadko kto - praktycznie nigdy - nie potrzebował osoby z moim stanowiskiem. Gdyby demony mogły by przejść przez barierę otaczającą posiadłość miałbym przynajmniej jakieś zajęcie.... Ale zapewne marudził bym, że nie mam już sił i jestem zmęczony.
   Znudzony już leżeniem podniosłem się z rzucając przy tym Kuro-mojego kociego chowańca- z ugrzanej kołderki wprost na odkrytą część podłogi.
   - No co ty robisz?  -  wysyczał jeszcze nieco zasypany.
   - Wstaje... Nie widać?  - posłałem w gego stronę uśmiech po czym przeciągnąłem moje zdrętwiałe ciało - od nóg, przez ogon aż do głowy.  Wygrzebałem z szafy jakieś czyste ubrania i ruszyłem w stronę łazienki.
   Korytarz był pusty i cichy jak nigdy. Pewnie wszyscy gdzieś poszli nie myśląc o tym by mnie obudzić - i tak by nie dali rady. Szłem wolno podziwiając po drodze obrazy wiszące na ścianach. Niektóre były autorstwa Haru, a inne nie wiadomo kogo. Nagłe coś otworzyło się z cichym skrzypnięciem i zdzieliło mnie prosto w nos. Zaskoczony tym wszystkim zachwiałem się i upadłem na podłogę odruchowo łapiąc się za bolący nos.
   - Au~ Za co?  - skrzywiłem się nieco czując przeszywający ból głowy. 
   Zza drzwi nieśmiało wysunęła się delikatna twarzyczma ciemnowłosej dziewczyny. '' To pewnie ta nowa'' pomyślałem, ale ból i tak to utrudniał.
<Kira?  :3 >

Od Kiry

Wstałam dosyć wcześnie rano, jak zwykle zbiegłam szybko na dół wołając rodziców, jednak to co ujrzałam po zejściu na dolne piętro na zawsze zmieniło moje życie. Zmasakrowane zwłoki całej mojej rodziny na ziemi, potłuczone talerze i kilka kartek urodzinowych które najwyraźniej miały być dla mnie, na dodatek na ciałami stała zgarbiona blada postać która po kilku sekundach patrzenia się na mnie z głupim uśmiechem zaczęła biec z zamiarem zabicia mnie jak najszybciej się da. Rozpłakałam się, jednak doskonale wiedziałam, że się nie poddam, próbowałam uciec jednak on zawsze mnie dogania, w końcu przejechał nożem wzdłuż mojego policzka, krzyknęłam z bólu a rana uformowała się w serce. Poczułam jak otacza mnie czarna mgła, nie mogłam nic zrobić, widziałam tego człowieka, płakał jednocześnie krzycząc, mordował ludzi a ja nie wiedziałam co się dzieje, słyszałam tylko słowa "Walczę tylko dla siebie i kocham tylko siebie", zrozumiałam, że widzę jego uczucia, osoby które kochał jednak zabijał bo myślał, że tak im pomaga. Obudziłam się, na ziemi leżał ten sam mężczyzna, przebity cienistym mieczem, byłam cała w krwi, straciłam nad sobą panowanie, szybko wybiegłam z domu nie oglądając się za siebie. Po dwóch godzinach biegu zatrzymałam się i usiadłam pod drzewem, rana znikła a ja płakałam z bezradności i bólu. W pewnym momencie otarłam oczy, ktoś mnie obserwował i to najwyraźniej od dawna.

<Hao? >

sobota, 21 lutego 2015

Od Harumi c.d historii Shiro

    -hm....pewnie musi być zajęta skoro wysłała ty ciebie - mruknęłam czytając zawartość listu. Było w nim wszystko opisane. Miejsce, dzień, godzina i powody. No cóż poradzić, jak tylko zarezerwować sobie tą porę.
   Spojrzałam jeszcze raz na chłopaka, a raczej na czarnego basiora patrzącego się gdzieś w stronę lasu. Umysł miał zamknięty, więc nie wyciągnę z jego głowy żadnych informacji. Zestresowany? No...nie wyglądał na takiego, choć mógł to po prostu ukrywać. Wilk zauważył, że wgapiam się na niego i odchrząknął teatralnie na co ja wróciłam do tego świata.
   -Wybacz...zagapiłam się. - mruknęłam nieco zawstydzona.
   -Nie szkodzi.
   - A ty kim jesteś? - spytałam się. Skoro on się nie przedstawi, to chyba warto spytać o imię.
<Shiro? mam 10 linijek a mózgu nie będę przeciążać XD >

piątek, 20 lutego 2015

Od Shiro c.d. Harumi

 Cichy, spokojny dzień, który nastąpił po wczorajszej burzy był miłą odmianą. Wiatr, który jeszcze do niedawna szalał teraz był spokojny, ledwo co zauważalny. Wybrałem się do lasu z drobnego polecenia Alfy. Było to jedynie dostarczenie krótkiej wiadomości. Pomyślałem, że przy okazji chyba krótki spacer dobrze mi zrobi.
 Nad brzegiem siedziała sobie wygodnie skrzydlata wilczyca. Z opisu Calli od razu mogłem się domyślić, że była to Alfa Klanu Zmierzchu, Harumi.
 Miałem szczęście, że nie musiałem iść specjalnie przez drugą część lasu by do niej dotrzeć, tylko od razu miałem ją teraz tutaj na miejscu. Zmieniłem lekko kierunek i zacząłem iść ku niej.
 Wilczyca od razu to zauważyła, ale mimo to siedziała czekając. Jak miałem się przy niej zachować? Tak naprawdę to za bardzo nie wiedziałem... Również nie miałem pojęcia jak mam się do niej zwracać, bardziej po imieniu czy może oficjalniej, mianowicie jak do Alfy.
 Bywały w końcu różne typy ludzi, jedni nie lubi gdy ktoś wytykał im wyższość woląc być traktowani równo, a drudzy wręcz przeciwnie, uwielbiali gdy czuli się ważniejsi posadą.
- Harumi Niwa? - zapytałem gdy byłem już obok chcąc się upewnić.
- Tak. - Kiwnęła lekko głową, zerkając na mnie.
 Podałem jej kartkę zwiniętą na dwa razy. Najpierw lekko się przyjrzała po czym wzięła ją odemnie.
- To od Calli, chciałaby abyście się niedługo spotkały, wszystko dokładniej jest tam opisane. - Powiedziałem zastanawiając się czy czegoś nie pominąłem.
 W sumie powinienem się z grzeczności przedstawić, ale jakoś tak wydawał mi się to zbędne skoro i tak należymy do innych klanów i się nie widujemy. No i oczywiście zapoznawanie nowych osób to nie było dla mnie nic łatwego...

Harumi?

czwartek, 19 lutego 2015

Od Hao c.d. Ame

- Tak jest! ^^ - zasalutowałem zadowolony. - Sierżant Hao zawsze do usług! *-*
 Jako, że zaczął się zbliżać ranek Harumi powinna nie długo wstać by móc przyjąć nową do klanu.
 Ptaki dawały już o sobie znać świergocząc tu i ówdzie swoją stałą melodię, która zlewała się z odgłosami leśnego, wiosennego krajobrazu. Dookoła zaś unosił się przyjemny aromat świeżej ściółki z liści pokrytych lekką poranną rosą.
 Szliśmy powolnym krokiem, można było to porównać do zwykłego spaceru. W końcu nie mieliśmy powodu by jakoś wyjątkowo się spieszyć. Przecież i tak gdybyśmy byli za wcześnie to byśmy musieli czekać aż inni się pobudzą, a tak chociaż mogliśmy jakoś wykorzystać pozostały nam czas.
- Ame.... A ile ty masz tak w ogóle lat? - zapytałem gdy byliśmy już w miarę blisko i patrząc na słońce można było określić, że mniej, a więcej dochodzi godzina siódma rano.
- Um 16, a co? - spojrzała lekko na mnie.
- Nic, nic, zwykła ciekawość - uśmiechnąłem się.
 Gdy dotarliśmy na miejsce weszliśmy do środka. Od samego rana już panował tam gwar. Ale to może i dobrze, że nie byliśmy zwykłym klanem tylko bardziej takim z "humorkami" gdzie zawsze coś się działo, ale mimo to trzymaliśmy się razem i sobie nawzajem pomagaliśmy kiedy było trzeba.
- Haruuuu! - zacząłem iść na górę po schodach ciągnąc za sobą Ame.
 Parę zaciekawionych oczu już zerkało na nową, młodą twarzyczkę, która do nas zawitała.
- Co znowu chcesz Hao? - mruknęła znudzona Alfa, kiedy wszedłem do jej pokoju. - I może byś tak pierw zapukał przed wejściem? - dodała po chwili.
 Harumi odłożyła książkę, którą właśnie czytała i zerknęła na mnie, jednak szybko jej wzrok przeniósł się na Ame, która stała obok.
- Ay, ay przepraszam.... Ale nie ma teraz na to czasu, no pacz kogo ja tu mam ^^ - zadowolony zarzuciłem rękę na ramię nowo poznanej.
- Bo ją zgnieciesz jeszcze....
- Przesadzasz...! D:  - jęknąłem.
 Alfa wstała z łóżka i podeszła do ciemnowłosej.
- Miło mi cię poznać - uśmiechnęła się i wysunęła do niej rękę na powitanie. - Jestem Harumi, Alfa Klanu Zmierzchu.

Ame?

niedziela, 15 lutego 2015

Od Nikodema c.d. Harumi

Kolejny zwykły, przedwiosenny dzień... Słońce już od rana dobijało się do okien budząc wszystkich i przy okazji rażąc po oczach. Niby te słońce jest, ale na zewnątrz jest zimno... postanowiłem nie ruszać dupska z willi i nie marznąć a jak wiadomo zmarźlak ze mnie że ho ho. Elias chciał mnie wyciągnąć na dwór za wszelką cenę, ale ja się tak łatwo nie daje. Wszyscy gdzieś wyparowali, włącznie z moim kochanym braciszkiem . No i... pustka... cisza... nudy... leżałem pogrążony w niej na kanapie w salonie przyglądając się jakże interesującemu sufitowi. I tak to jest lepsze niż zamarźnięte protezy... A na tym suficie poznałem nawet ciekawą historię, pan pająk schwytał sobie taką tłuściutką muszkę, zaplątał w kokon i ma teraz kolejną mumię do kolekcji w rogu salonu. Może i historia mało przekonująca to i tak się przyglądałem. Choć po paru chwilach znudziło mi się takie ślęczenie w jednym miejscu i obserwowanie sir Pajęczarza. Pomyślałem więc:
- Hm... skoro Harumi ma Tasuki... to czemu by nie pobawić się z nią?
Jakże wybitny plan Nikodemie... naprawdę... Spełzłem z kanapy i potruchtałem na górne piętro, co drugie drzwi były albo niedomknięte albo otwarte na roścież, na przykład: Po takim Rinie to można się spodziewać, że zostawi - na bank - drzwi otwarte, Deux nie zawsze zamyka jak go wywieje więc przymknięte a El już chyba z przyzwyczajenia zawsze za sobą zamyka. Tak szedłem sobie wolnym krokiem przez korytarz domyślając się które to mogą być do pokoju Harumi. Trzy zamknięte. El to odpada bo wiem gdzie ma.. więc dwie opcje, lewo czy prawo... Wziąłem prawo. Spojrzałem jeszcze za siebie, Deux ma na przeciwko Harumi... ciekawe, muszę zapamiętać. Stuk stuk i otworzyłem - o dziwo trafiając - rozejrzałem się po pokoju poszukując smoka i zatrzymałem swój wzrok na białowłosej.
- Coś się stało? - spytała z zaciekawieniem w głosie.
- Nic takiego, tylko... przyszedłem po Tasuki, nie wiesz gdzie może być?
- Tasuki? - powiedziała z widocznym zdziwieniem - Może być u Deuxa, albo na dole...
- Na dole byłem, więc odpada... dobrze, dziękuję - uśmiechnąłem się przyjaźnie - podobno mój uśmiech jest "słoooodki"- i wyszedłem zamykając za sobą drzwi. Odwróciłem się na pięcie i uchyliłem drzwi do pokoju rudego, faktycznie, była tu... ale spała. Eh, czyli mój plan nie wypalił tak jak chciałem. No cóż, rąbnąłem się na łóżko Dexa, tak aby nie zbudzić smoczycy i wyjąłem telefon, twarzksiążka, twojatuba, tumbler i takie tam.

Harumi?

Od Harumi

   Bycie Alfą klanu w pojedynkę wydaje się na pozór bardzo skomplikowane i stresujące - ma się przecież na głowie całe stado, które na ciebie liczy i oczekuje od ciebie jak najwięcej. No cóż. To prawda, ale tylko w jakiś wyjątkowych sytuacjach. Na co dzień jest spokojnie, chyba, że zdarzy się jakaś mała sprzeczka jak ostatnio pomiędzy mną, a Rinem, a winny pozostał ktoś inny. Wszędzie zdarzają się kłótnie, nawet w najbardziej kochającej się rodzinie. W sumie to jesteśmy jak ta rodzina niespokrewnionych ze sobą osób, których połączyły więzy wilkokrwistej krwi. I nic poza tym.
   Jak zawsze w wolnym czasie przesiadywałam w swoim pokoju nad książką. W willi było nadzwyczaj cicho.... Nawet za cicho jak dla mnie. Większość członków klanu wyszła se na spacer, do miasta czy w inne nieznane mi miejsce. Na dworze świeciło przyjemne popołudniowe słońce, a białe chmury leniwie sunęły po błękitnym niebie. Wiosna już przyszła choć od czasu do czasu na trafiło się jeszcze na pozostałości śniegu. Na drzewach i krzewach pojawiały się już pierwsze pąki, a zwierzęta wychodziły ze swoich jam lub wracały z dalekiej podróży na południe. W takie właśnie dni nie chciało mi się absolutnie nic. Tylko ja i książka w jakimś miłym miejscu w ciszy.
   Westchnęłam zadowolona i zanurzyłam się ponownie w mojej lekturze. Nagle ktoś zapukał do moich drzwi, a zza nich wyłoniła się niska postać o białych jak śnieg włosach i piegowatej cerze. Był to Nico. Najmłodszy i najniższy wśród nas wilokrwisty. Dołączył do nas wraz ze swoim starszym bratem Eliasem. Oboje są w pewnym sensie kalekami, dlatego nieco bawiła mnie ta sytuacja, choć nie powinna. On tak samo jak ja był albinosem, więc rozumiał mnie jak ja jego nader doskonale. Wrażliwość na słońce i choroby oraz parę innych czynników.
   Rozejrzał się po pokoju swoimi jasno niebieskim oczami i zatrzymał je na mnie.
   - Coś się stało?  - zapytałam zaciekawiona, gdyż jeszcze ani razu nie przyszedł do mnie z własnej woli.
<Nico? >
 

Od Deux'a c.d. Shiro

- Nie ma za co - mruknąłem jeszcze w stronę odchodzącego Shiro. - To jak Hao, zbieramy się nie?
- Pewno ^^ - odparł z radością blondyn. Kiedy tak wracaliśmy ja nawet nie mogłem pozbierać myśli, bo pan czcigodny Hao, ciągle o czymś nawijał. Jak nie o tym: "Czemu niebo jest niebieskie?" to "A dlaczego jesteś czerwony?". Ugh, czasem żałuję że on nie ma na karku takiego przycisku jak "mute" byłoby znacznie ciszej. Jak doszliśmy do willi blondyn od razu wparował jako pierwszy. Ja spokojnym krokiem przekroczyłem próg i zamknąłem drzwi. Poczłapałem na górę. Zanim jednak poszedłem do siebie zahaczyłem o pokój Harumi i podkradłem jej książkę. No co? Tytuł mnie zaciekawił "Pięćdziesiąt twarzy Greya" czy jakoś tak. Wróciłem do swojego pokoju i oddałem się lekturze. Mam tylko wielką nadzieję, że Haru nie zrobi rabanu o jedną książkę ^^"

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Obudziły mnie krzyki z dolnego piętra, chyba białowłosa kogoś opieprzała. Wsłuchałem się więc w kłótnie:
- RIIIIIIIN! - ryknęła Harumi.
- Co ? - odparł nader spokojnie.
- I jeszcze się pytasz ?!
- No cooo D: ?
- Oddawaj książkę !
- To po coś wlazł do mojego pokoju ?! Ha ?!
- No... po..tentego... no...
- Durniu!
Dało się usłyszeć jak ktoś w kogoś rzucił chyba poduszką.
- Aaaa morderca D: pomoooocyyyy D: ! - jęknął Rin. Czyli Harumi zaczęła go atakować. Kiedy tak ich słuchałem w pewnym momencie nie mogłem wytrzymać i zaśmiałem się. Nagle ucichło... łups ^^. Cisza.... i nagle odgłos kroków dobiegających z korytarza. No to pięknie, ale warto było ^^. Białowłosa wparowała do mojego pokoju a za nią czarna mgła.
- Deeeeeuuuuuxxxx..... - jakby odezwał się szatan.
- Em... no... ten... ^^...

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Siedziałem w kuchni z zimnym okładem przyłożonym do oka. Nie musiała mnie tak bić D:. Jeszcze czuję, że to nie pierwszy siniak który zostawiła...
- Mogłeś się spytać, to może bym pożyczyła... - mruknęła Harumi.
- Trudno, teraz to moja sprawa czy mam podbite oko czy nie ^^...
- A tak w ogóle, to mógłbyś się przejść do Calli, mam dla niej prezent.
- A cóż to?
- Może się z tobą podzielę jak wrócisz ^^ - oznajmiła z uśmiechem i podała mi paczuszkę z tajemniczym czymś. Odłożyłem okład i wybrałem się na spacerek do klanu nocy. Po drodze złapał mnie no któż by inny niż Shiro.

(Shiro? NIE BIJ D: )

sobota, 14 lutego 2015

Od Harumi

    Niegdyś cztery klany obejmowało władzę nad leśnymi terenami tego miasta, dziś pozostały tylko dwa. Dwie alfy w tym ja żyjemy w pokoju, gdyż nie uznajemy przemocy między takimi jak my- czyli wilkokrwistymi. Taki sojusz daje też inne możliwości niż tylko świadomość, że ten drugi nie zaatakuje cie z dnia na dzień. Możemy również swobodnie wędrować po ich terenie. Czemu nie połączymy naszych klanów?  Cóż... Tylko jedena z nas mogłaby wtedy prowadzić stado, a druga ewentualnie zadowolić się stanowiskiem Bety. Takie rozwiązanie prowadzi do paru problemów, których można uniknąć. Dlatego lepiej zostawić podzielonym niż żyć w sporach o władzę.
   Dziś wybrałam się nad granicę. Można powiedzieć, że na patrol, ale tak właściwie chciałam zobaczyć to miejsce-Dawno tu nie byłam, wiec warto odświeżyć sobie pamięć. Znajdowal się tu mały strumyk, który zawsze tętnił życiem. Małe rybki wesoło pływały pod powierzchnią od czasu do czasu wyskakując nad nią, by z efektownym chlupem powrócić do niej. Nie braknie też tu innych stworzeń takich jak jeleni czy zajęcy, które przychodzą się tu napisać czy żyjących tu na codzień płazów - teraz ich nie widać, gdyż resztki śniegu jeszcze okrywały zieloną trawę i łyse gałęzie drzew. Wolnymi krokami zbliżała się wiosna.
   Również wolnym krokiem przemierzałam wzdłuż brzegu rzeczki przyglądając się swojemu wilczemu odbicie w wodzie. Zmieniłam się przez ten czas i nikt tego nie zaprzeczy.  Na moim grzbiecie prezentowały się czarne skrzydła zdolne do wzbicia się w powietrze i zaniesieniu mojego ciała gdzie tylko tego sobie zapragnę. Na szyi nadal nosiłam moją fioletową obrożę od mojej mamy, która komponowała się z kolorem moich oczu. Czułam się wspaniale w tej postaci, jednak nie mogę zapomnieć o swojej ludzkiej formie i życiu, które nią tocze w mieście. Obeszłabym się bez tego, ale to część mnie.
   Znalazłam sobie małe niezaśnieżone wzniesienie nad brzegiem. Położyłam się tam pozwalając by moje przednie łapy swobodnie zwisały za krawędź i delikatnie muskały taflę strumienia zskłucając przy tym moje odbicie. Byłam tu sama, a przynajmniej tak mi się wydawało. Przede mną znajdował się już teran Calli- alfy klanu Nocy. Mogła swobodnie patrzeć na żyjące tam stworzenia, choć nie różniły się niczym od tych na moim terytorium. Jelenie, łosie, zające, przepiórki i wiele innych, a wśród nich te bardziej niecodzienne jak smoki czy inne magiczne zwierzęta. Nie da się tego wyobrazić i zapewne opisać w grubej książce.
   Wiatr delikatnie powiał mi w twarz zmuszając mnie do tego, by z przyjemnością przymknąć oczy. Kiedy je otworzyłam w oddali dostrzegłam wilczą sylwetkę. To pewnie jeden z wilków należących do klanu Calli- pomyślałam z zadoeoleniem. Wilk zmienił kierunek i teraz zaiast iść wzdłuż linii drzew szedł prosto w moją stronę. Przechyliłam nieco łeb na lewą stronę i czekałam na dalszy bieg wydarzeń. Zapewne wiedział, że go zauważyłam, wiec teraz nie ma opcji bym go zignorowała od tak. Jednak zastanawiało mnie jedno: co może ode mnie oczekiwać skoro mnie nie zna i jest z innego klanu?  A może tego nie wie.... 
<Shiro?  Wiem, że miało być krótkie ale... Naszło mnie xD >

wtorek, 10 lutego 2015

Od Ame c.d hisrorii Hao

- Mi nie przeszkadza twoje marudzenie.- uśmiechnęłąm się lekko. - Klany powiadasz? Klan Nocy i ... jest jakiś jeszcze?
- Jest jeszcze Klan Zmierzchu. Ja w nim jestem.-
Zastanawiałam się chwilkę. Klan byłby pewnym zobowiązaniem, ale to nie jest coś co ograniczołby moją wolność, Wręcz przeciwnie. W mojej głowie układała się cała ropzrawka za i przeciw.
- Dołączę,- powiedziałam zdecydowana.
- Naprawdę? A do którego?- spytał Hao.
- Klan Zmierzchu, tam gdzie ty.- Spojrzałam na niebo, powoli robiło się co raz jaśniej. Nie długo nie będzie widać gwiazd, tak samo jak mojej samotności. Mimo, że chciałabym mieć swoje wspomnienia, to wiem, że teraz stworzę nowe.
- Nowe wspomnienia, co?- mruknęłam.
- Mówiłaś coś, Ame?- spytał Hao. Moje imię...no tak, skąd je znam? Nie wiem. Ale wiem, że to jedyne co mi pozostało.
-prowadź, chcę już dołączyć!- powiedziałam cicho próując ukryć lekką ekscytację, która pojawiła się w moim sercu.

<Hao?>

niedziela, 8 lutego 2015

Od Calli - My history

"Bardzo łatwo jest stracić wszystko,co uważało się za dane za zawsze." 

Mieszkałam i urodziłam się w Szwecji. To bardzo piękne miejsce. Dokładnie pod górami skandynawskimi, bardziej na uboczu, z dala od ludzi. Dlaczego? Bo widzicie... wampiry polowały na nas...no nie tylko one. O naszym zamieszkaniu wiedziały tylko zaufanie osoby. I właśnie jedna z tych ''zaufanych osób" zniszczyła moją rodzinę...
Miałam pięć lat gdy zamordowano mi matkę.
- Pobawmy się Dru. 
- Nie chcę, ja chce spać.
Wzięła mnie na ręce,nie zważając na moje protesty i zniosła mnie da dół do piwnicy i schowała w starej dębowej szafie, wyłożonej kocem. 
- Poczekaj,aż tata wróci z pracy. Dobrze? Kocham cię,mała.
Ja sobie wygodnie drzemałam, a ona poszła walczyć. Jednak nie wygrała. Dopadli ją na schodach,a jej zmasakrowane ciało powiesili na drzewie. Ojciec mnie zabrał i przeprowadziliśmy się do miasta. Jednak to nie był koniec. Przeprowadzaliśmy się bardzo często i dlatego nauczyłam się tylu języków. Pomagałam ojcu jak mogłam. Jak podrosłam,nauczyłam się gotować,sprzątać, nawet bronić bronią białą, palną czy też bez niczego. Nie dopuszczał mnie tylko do AK 47. Nie byliśmy jedynymi,którzy likwidowali duchy, poltergeisty, chupacabra, złe wudu, Wyklętych i inne takie rzeczy. Był i jest cały podziemny ruch ludzi,którzy odwiedzali sklepy okultystyczne i militarne, zostawiali informacje i handlowali wskazówkami, jak najlepiej oczyścić nawiedzony dom, załatwić lub rozproszyć demona albo skąd przybywa nowa fala dziwacznych stworów. Jeśli chodzi o głupotę ze strachu lub szoku spowodowanego nierealnością Prawdziwego Świata nazywałam to "nerwicą frontową" i nawet mi się zdarzało czasem w nią wpaść. W wieku 14 lat przeszłam prawdziwą próbę. Phil wyszedł na polowanie, czekałam na niego dwa dni. W końcu wrócił, ale był w dość trudnym przypadku reanimacji. Ktoś (Wiem kto) zamienił go w zombie. Musiałam go.. dobić. Bo już nie był moim ojcem prawda? Było mi bardzo trudno to zrobić,nie miałam nikogo...nawet przyjaciół. Został mi tylko znajomy ojca August. Oprócz niego miał jeszcze wiele kontaktów. Zamiast jednak zadzwonić, uciekłam jak najdalej. Zamieszkałam z chłopcem poznanym tego samego dnia w centrum handlowym. Były tam nie używane biura z nawet z łazienką. Po kilku tygodniach zostaliśmy zaatakowani. Szukali mnie. Zabiłam tropiciel, ale ucierpiał cywil. Musiała coś zrobić,więc go przemieniłam ( da się to zrobić,ale jest to surowo zabraniane). Gravers stał się wilkokrwistym. Uciekliśmy przed policją i przenieśliśmy się do mojego domu. Po kilku miesiącach dopiero dowiedziałam się że mam brata. Uratował mi życie, przed Tropicielem. Tropiciel to bestia wielkości kuca. Czarna nim zacznie płonąć. Po tym zdarzeniu Christophe mnie odnalazł i postanowił pomóc. Lecz najpierw musiał udowodnić to że jesteśmy spokrewnieni. Znaleźliśmy pamiętnik mojego ojca. Większość wpisów dotyczyła poszukiwań zabójcy mojej matki - Siergieja Gogola,ale był też opis jego pierwszego spotkania Christophe'a, a także jego zdjęcie. Rozwalił mu wtedy zasadzkę na wampira. Dopiero wtedy mieszkałam z nim, rodzicami Setha, Evelyn i Isabelle. Gravers zaś został, ale go nie opuściłam. Pomagałam mu, bo w końcu to przeze mnie omal nie zginą. Jednak rok później dorwali mnie gdy wracałam do domu i uwięzili. Miałam już nigdy nie miałam zamienić się w człowieka i być posłuszna Siergiejowi. Złamanie polega na zamknięciu w niewielkim sześcianie. W taki sposób ze nie możesz się ruszyć. Obok klatki stawiają jedzenie i patrzą jak konasz z głodu. Oblewają lodowato zimną wodą, bardzo łatwo się zakrztusić czy też dostać zapalenia płuc. Nie można zapomnieć także o Revelle. Jest to skrzydlaty wąż, nazywany inaczej złodziejem snów. Jego śpiew wywołuje obłęd nawet u najsilniejszych psychicznie osobnikach, potrafił także wykraść oddech. Zamienili mnie w bezduszną bestie. Jednak rodzeństwo (przyszywane też) w jakiś sposób wyzwolili mnie z pod jego wpływu. Miałam wtedy 16 lat.
Teraz mam 17 i przez cały tamten rok dochodziłam do siebie, aby stanąć na czele Klanu Nocy. Pomógł mi fakt, że odziedziczyłam zamek,a także 48% udziałów w pewnej firmie. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam. Po tym...zostało wiele blizn. Wstydzę się ich. Takie dostawałam kary za to że byłam nieposłuszna. Moje plecy wyglądały jakbym się tarzała po potłuczonym szkle. Blizny przecinały całe plecy,oplatały moje żebra upiornymi palcami. Jednak w wilczej postaci ich nie było wydać. Często chciałam się zamknąć w sobie i być obojętna,jednak nie potrafię. Nie wiem czy to świadczy o mnie dobrze czy źle. Nikt nigdy nie dowiedział się o wydarzeniach z przeszłości. To wymaga wielkiego zaufania i ... nie wiem czego. Trudno o tym mówić. Nie można wymazać z pamięci wszystkiego co sprawia ból. Seth powiedział do Christopher'a pewną rzecz o mnie... myśleli że nie słyszę tylko nadal jestem zamknięta w swoim pokoju,patrzę w okno i wyglądam na zewnątrz. Powiedział:
- Uważaj na nią. Jest bardzo nieszczęśliwa. Jest jak piękna stłuczona waza. Tylko mając dużo szczęścia i zręczności,można ją poskładać,żeby była taka jak wcześniej. Na razie jej nie zostawiaj samej. Potrzebuje ciebie - brata.
Długo myślałam nad sensem tych słów. To prawda, zmieniłam się. Nie wiem czy na lepsze czy też na gorsze. Nie udaje nikogo. Wiem że nie istnieje coś takiego jak doskonałość. Należy być przygotowanym na wszystko. Pozmieniałam wszystko tak jak czas wszystko zmienił. Inne cele,plany i pragnienia. Marzeń starałam się wyzbyć. Teraz byczy się Klan. 

czwartek, 5 lutego 2015

Od Hao c.d. Ame

- Tak, tak, nawet są tutaj dwa klany - odwzajemniłem jej uśmiech. - Klan Zmierzchu i.... o mam! Klan Nocy. Ym... no i ja akurat należę do Zmierzchu i z tego co wiem... jest chyba aktualnie tutaj nieco więcej osób. Ale to pewnie kwestia czasu aby i ten drugi się bardziej rozrósł. Hm... a więc mówisz, że masz na imię Ame, tak? ^^
- Tak - odparła.
- Hee... Nawet dobrze mi się kojarzy to imię.
 Zastanowiłem się na chwilę po czym znów się uśmiechnąłem do dziewczyny i wyszczerzyłem zęby.
- A co byś powiedziała na to... Gdybym cię zaprowadził do Alfy i abyś dołączyła do klanu? - zaproponowałem jej. - Oczywiście no... możesz się pierw zastanowić nad tym, nie żądam przymusowo natychmiastowej odpowiedzi. No  bo wiesz... równie dobrze możesz chyba też wybrać Klan Nocy jeśli zechcesz. Prawda? ^^
 Zaczynał po woli nastawać ranek, księżyc zniżał się co raz bardziej zanurzając się w dal krajobrazu drzew by móc ustąpić teraz miejsca nadchodzącemu słońcu. Sposób w jaki to wszystko się działo można chyba było równie dobrze porównać z późnym wieczorem.
 Teraz nieco lepiej już mogłem zobaczyć zarysy twarzy Ame, wydawała się być młodsza, no ale pozory w końcu czasem mylą.
- Huh, chociaż nie ukrywam, że chciałbym się dowiedzieć jak najprędzej co o tym myślisz. No bo chyba też możesz woleć na przykład życie bardziej takie samotne, prowadzone bez klanu... No i znowu za dużo marudzę - podniosłem kąciki ust na powrót.

Ame?

Od Shiro c.d. Deuxa

 - Ooo! A ja jestem Hao... ^w^ - mruknął blondyn idąc na przodzie.
- Yh... miło mi... ^^''
 Po krótkim czasie byliśmy już na miejscu, z leśnego pagórka dobrze teraz było widać zamieszkanie Klanu Nocy. Światło wciąż się paliło w kilku pokojach.
- No, to tu - oznajmił Deux.
- Dzięki za... pomoc - uśmiechnąłem się krzywo.
 Wciąż obwiniałem się za swoją głupotę, którą było "drobne" zgubienie się...
- Woah.... Macie tam w klanie jakieś faaajne dziewczyny? ^0^ - zapytał Hao przeskakując z nogi na nogę.
- Um no.... Szczerze to z dziewczyn jak na razie jest... tylko Alfa - odparłem.
- Musisz mnie kiedyś zapoznać z nią, ok? - uśmiechnął się.
- No dobra... .__.
 Naprawdę on był... hm... nie potrafię tego nawet zbytnio określić. Ale sam jego sposób przerobienia imienia Deuxa....
- Ey... Durex ^^ - odezwał się w tym samym momencie kiedy o tym pomyślałem.
 No tak... stada... przemiany... moce... Przecież mógł umieć czytać w myślach, ale to był pewnie po prostu przypadek.
- Nie nazywaj mnie tak - burknął czerwonowłosy.
- Już spokojnie, bo ci żyłka pęknie :D Jak wrócimy to zrobimy popcorn? - spytał zadowolony blondyn.
- Jak sobie chcesz... Twój wybór.
- Yaaay... popcorn, nanananaan ^o^
- Um... - wtrąciłem się w ich rozmowę. - To jeszcze raz dzięki... - odparłem idąc już w stronę klanu.

Deux? Tak to jest jak nikt mnie nie pogania.. brak weny -__-

środa, 4 lutego 2015

Wybaczcie :-:

Przepraszam tych, którzy napisali do mnie i nadal czekają na odpowiedź. Więc mam wytłumaczenie przez głupią przyczynę, a właściwie :
Szlaban na lapka i neta za nie ugotowanie ziemniaków dla ojczyma... Super prawda?
Nie wiem do kiedy mam, ale przynajmniej u taty mogę przez fona wejść.
Jeszcze raz przepraszam, że nie ugotowałam tuch ziemniaków -____- nie wiedziałam, że będę tak... Urządzona przez to.
Postaram się jak najszybciej odpisać...
~Alfa KZ- Harumi

Od Ame c. D historii Hao


-D-Dziękuję?- zawahałam się, ponieważ było ciemno, a w moich oczach nadal migotała czerń i biel. Chwyciłam się za głowę.
- Nazywam się Ame.- przedstawiłam się. Spróbowałam przyjrzeć się dokładniej chłopakowi. Jeśli coś by mi groziło, prawdopodobnie bym to zobaczyła. Brak takie wizji oznaczało, że moje życie raczej nie jest zagrożone. 
- Co tu robisz?- zapytałam, zanim zdążył coś powiedzieć. Przybliżyłam się trochę, na szczęście czułam się co raz lepiej.
- Cóż... mam wartę.- odpowiedział. 
- Ah tak...- mruknęłam. - Czyli musisz być w klanie! Prawda?- powiedziałam. To było dość logiczne, ale dla pewności zawsze można się zapytać. Chyba... Delikatnie się podniosłam, po czym spojrzałam na Hao z lekkim uśmechem czekająć na odpowiedź.
(Hao?xd )

wtorek, 3 lutego 2015

Od Hao c.d. Ame

- I znowu moja warta... bo w końcu jak to miło jest w nocy zamiast spać to ciągle łazić gdzieś po krzakach widząc jak się nic nie dzieje... Nuuuudaaa - mamrotałem sobie pod nosem chodząc teraz w tą i z powrotem, zataczając kółka.
 Ja jako słynnych śpioch oczywiście nienawidziłem takich dni jak te kiedy to była moja kolej. Ale co poradzić... Jakoś zawsze była cisza i nigdy się jeszcze nic wyjątkowego nie działo...
- Nosz po co w ogóle są te warty..... >,,,<
 Zatrzymałem się teraz na chwilę by po chwili pójść prosto kopiąc co chwile jakiś kamyk. A tu nagle.... suzsusuzus i jeb w krzaki.
- Gh... zdecydowanie jest już zbyt ciemno jak dla mnie ;-;
  Zacząłem się gramolić z uciążliwych gałęzi i liści. Mimo połyskującego księżyca wraz z gwiazdami na ciemnym niebie wszystko ogarniała głęboka czerń.
- Nienawidzę... nienawidzę... - marudziłem wyjmując teraz z włosów resztki liści.
 Drobne opatrzenie terenu dookoła i... chwila, chwila... W końcu coś mi się udało wypatrzeć.
- Hm... - podszedłem nieco bliżej i zmrużyłem oczy. - Alllooo allooo ^w^ - odparłem zadowolony gdy już byłem pewny, że to jest jakaś żywa osoba.
 Nie należałem do osób, które w takich przypadkach zachowałyby wystarczającą ostrożność, po prostu według mnie było to zbędne, bo i tak ostatecznie to się kończyło albo dobrze albo źle.
 Zrobiłem znów parę kroków do przodu by teraz zauważyć, że jest to jakaś dziewczyna. Była również możliwość, że mogła być z naszego klanu, w końcu mało co kogo tu znałem chociażby z widzenia. Stanąłem teraz nad nią przyglądając się uważnie.
- Ale fajnee włosy ;o  Hao jestem... ^^
 Jak zwykle moim krótkim zdaniom towarzyszyło wiele zmiennych min.

Ame?

Od Ame

Nuda.
- Nudzę się...-mruknęłam. Zaśmiałam się cicho. Moje myśli, a słowa były tak blisko siebie, prawda czy fałsz, mój mózg nie znał tych pojęć. Jedyną rzeczą, którą znał była rzeczywistość. Nawet przeszłość zniknęła, a przyszłość... no właśnie, przyszłość. Czy ona w ogóle będzie istnieć czy może zaraz umrę z nudy? Nigdy nic nie wiadomo.
- Przyszłość... przeszłość...- szeptałam cicho. Obraz koron drzew zniknął, a ja znalazłam się w postym pokoju. Biel i czerń, to jedyne co widziałam. Wyciągnęłam rękę w stronę bieli i chwyciłam się jej. Szybko zaczęła mnie pochłaniać, ale ja się nie bałam. Znałam to uczucie. Próbowałam po prostu nie puścić jej. Pojawił się pierwszy obraz. Głos... chłopaka? Coś mówił, ale nie rouzmiałam tego. Usłyszałam swój własny śmiech. Na niebie pojawił się pierwsze gwiazdy. Mój śmiech był co raz głośniejszy. Mimo wszystko moja barwa głosu była dziwna. Zaczęłam coś śpiewać, a na moich policzkach spłynęły łży. Wzruszyłam się? A może byłam smutna? Biel mnie wypluła spowrotem do pustego pokoju.
- Oh, cóż za niezrozumiała wizja!- powiedziałam, leżąc.- A jakie było to chaotyczne!- wybuchnęłam śmiechem, a moja dłoń spróbowała złapać czerń. Ta jednak z wielką siłą wyrwała mi się. To było dziwne. Przeważnie wymuszone długie wizje nie wyrywały się, a jeśli już to nie z taką siła. 
-Hmm...-mruknęłam i wstałam. Rzuciłam się w czarną przepaść. Jakaś tajemnicza moc próbowała mnie wypchnąć, ale ja się nie poddawałam. Ciemność ogarnęła wszystko.
- Przegrałam?- wyszeptałam, gdy się ocknęłam. Głowa mi strasznie pulsowała. 
- Szłag...- warknęłam. Próbowałam się podnieść, ale od razu robiło mi się słabo, a ciemność znó próowała mi wszystko przysłonić. Nagle usłyszałam jakiś szelest.
(Jakiś chłopak?c:  )

poniedziałek, 2 lutego 2015

Od Rosemary c. D historii Deuxa

Wstałam z łóżka i poszłam się umyć. Po prysznicu ubrałam się w jakieś ciuchy, umyłam zęby, rozczesałam i wysuszyłam włosy. Podreptałam do kuchni i zobaczyłam siedzącego przy stoliku i jedzącego tosty Deux'a. Posłałam mu delikatny uśmiech, a on odwzajemnił gest. Podeszłam do lodówki, a kiedy ją otworzyłam poczułam miły chłód. Wyjęłam sok pomarańczowy, zamknęłam ją i z szafki wyciągnęłam szklankę. Kiedy nalewałam sok ktoś zaszedł mnie od tyłu.
- Hej...- usłyszałam Deux'a, przestraszona pisnęłam i upuściłam szklankę, odskoczyłam i wpadłam na chłopaka. 
- Przepraszam!- wyszeptałam wysokim głosem i złapałam ścierkę. Chłopak zebrał większe kawałki szkła.
- Nie powinienem Cię brać z zaskoczenia...- powiedział, a ja przewróciłam szmatkę na drugą stronę, bo była juź przesiąknięta. 
- Nic nie szkodzi, jestem trochę strachliwa...- wrzuciłam ją do zlewu, polałam wodą, a po wykręceniu znów zaczęłam zmywać sok. Deux zebrał szkło i wyrzucił do kosza, a gdy skończyłam ścierać, zmiotką pozbył się resztek. Nalał mi soku do nowej szklanki i dał jednwgo tosta, który o dziwo był jeszcze ciepły. Wrócił do swojego stolika i dokończył jedzenie.- Mogę się dosiąść?- spytałam podchodząc do niego. Pokiwał głową, a ja usiadłam po jego lewej stronie. 
- Wczoraj uciekłaś...
- Nie myśl, że mam coś do Ciebie, po prostu lubię pobyć sama...- napiłam się soku, a potem ugryzłam kawałek tosta. 

(Deux?)

niedziela, 1 lutego 2015

Od Deux'a c.d. Shiro

- Klan Nocy powiadasz...to niedaleko, jakieś półtora kilometra na południe.- mruknąłem wstając, przecież cały wieczór nie będę tu siedział.
- Mogę cię zaprowadzić, jak chcesz....
- Yh ten no... z kawałek może... ^^'' - powiedział chłopak, a ja cicho się zaśmiałem.
- To chodź - powiedziałem już sympatyczniej i zacząłem maszerować w stronę szlaku który ma za zadanie doprowadzać do klanu. Wilk poszedł za mną, nie wiem czemu ale myślałem jednak że rozmyśli się. Zmieniłem się w postać człowieka, a moje rubinowe włosy opadły mi na ramiona, jak zwykle nie uczesane i w "artystycznym nieładzie".  Chłopak zrobił to samo, był niewiele większy ode mnie, jakieś dwa trzy centymetry. Włożyłem ręce w kieszenie. Po paru metrach zatrzymałem się.
- Coś nie tak? - spytał chłopak. Zacząłem odliczać pod nosem:
- Trzy...dwa...jeden...- i odsunąłem się krok w tył a przede mną wylądował Hao. Taki zaczajony siedział w krzakach, nie przewidział, że go zauważę.
- Ugh... nie umiesz się bawić Dex ._. - powiedział blondyn wstając i otrzepując się.
- Już to przerabialiśmy, idziesz z nami czy tylko przyszedłeś się powygłupiać ?
- Idę z wami i się powygłupiam przy okazji, myhyhy ^w^- Westchnąłem przeciągle. Hao przewodził, jak to on. Szliśmy tak chwilę w ciszy, ale postanowiłem, że spytam się tego chłopaka o imię:
- Ej... - odwróciłem się do bruneta - A tak w ogóle... to jak ty masz na imię...?
- Jestem Shiro...- mruknął.
- Deux - uśmiechnąłem się.
- Durex ^^ - odezwał się Hao.
- Te, nie pozwalaj sobie za wiele -_- - a on w odpowiedzi zaśmiał się głupkowato. A ja ponownie westchnąłem, prędzej on mnie wyśle do Lucka niż Harumi stanie się dla mnie... miła. Mała a wredniejsza od miodożera. Nie przewidziałem, że dojdziemy na miejsce tak szybko.
-No, to tu.- oznajmiłem.

(Shiro?)

Od Shiro c.d. Deux'a

 W ostatnim czasu udało mi się dołączyć do klanu. Jak to ja nie było mi zbyt łatwo... Może nie było tu wiele osób, a mianowicie były to dopiero nowe początki stada, ale jakoś i tak nie mogłem się tu odnaleźć. Wciąż myślałem o swoim starym koncie... Ach jakbym ja chciał tam wrócić jednak teraz to już jest nie możliwe... Zostawiłem przecież tam tyle cennych rzeczy, których już nigdy nie odzyskam...
 Ale ja głupi, powinienem się w ogóle cieszyć, że udało mi się znaleźć klan takich jak ja i dodatkowo dach nad głową. Jednak co poradzić gdy się jest pesymistą i wszystko się widzi w ciemnych barwach nie zwracając uwagi na żadne najdrobniejsze zalety.

 Było już dość ciemno, przez to, że nie byłem za dobry (niestety nigdy nie miał mnie kto nauczyć...) w polowaniach wciąż ganiałem za tym samym zającem przez dłuższy czas, zauważyłem, że po trochu się oddalam od poznanych miejsc jednak pomyślałem, że raczej powinienem trafić po swoich śladach. W końcu udało się... Mały futrzak zaczął opadać z sił. Przygniotłem go lekko łapą do ziemi by w razie czego nie dostał nagle przypływu energii i znowu gdzieś mi zwiał... Rozejrzałem się lekko dookoła.
" Ale sobie wycieczkę zrobiłem... '' - pomyślałem widząc całkiem inne miejsce.
 Nie daleko siedział jakiś czerwono-czarny wilk, momentalnie lekko się cofnąłem do tyłu. No pięknie... Znając mojego pecha jestem na czyimś terytorium... Trzeci dzień, a ja już bym miał wywołać jakąś wojnę? O nie, nie...
 Mimo to basior wydawał się być wyjątkowo spokojny... Uh dobre i to... Zerknąłem kątem oka na zająca, który wlepiał teraz we mnie swoje małe ślepia szybko mrugając. Zdecydowanie nie przepadałem za "takim" jedzeniem, które jest żywe, surowe i na dodatek ma futro, które się wszędzie przykleja do buzi... Huh, jednak w brzuchu kiszki już marsza zaczynały grać i co tu zrobić...
" Dzisiaj ci się poszczęściło... " - mruknąłem sobie i puściłem zwierzaka, który nieco zdziwiony, ale też nagle wystraszony pokicał dalej.
 Jedyne co to może jakieś się jagody albo porzeczki znajdą w drodze powrotnej... Odwróciłem się lekko za siebie wyszukując śladu by zacząć wracać... No i proszę.. kolejny pech... Już było wystarczająco ciemno by ziemia zlewała się w jedną ciemną plamę, a księżyc chyba najwidoczniej nie raczył dzisiaj wyjść zza chmur by mi pomóc...
 Trochę trudno było mi się przyznać obcemu, że nie znam drogi i się najzwyczajniej w świecie.. zgubiłem. Taki stary, a jeszcze się w lesie zgubił jak jakiś mały bachor... Meh... Mimo to podszedłem do nieznajomego i zacząłem z nim rozmawiać.
 Nie było mi jednak zbyt łatwo... Na jakiś czas nastał znowu cisza, ugryzłem się lekko w język i mruknąłem:
- A wiesz może... w którą strone jest Klan Nocy? - odparłem niepewnie i spojrzałem lekko na niego.

Deux?